Wspominamy 9 edycji Wings for Life World Run - uczestnicy

7 maja 2023 już po raz 10. ludzie na całym świecie wystartują w Wings for Life World Run. Jubileuszowa edycja to okazja, żeby powspominać wszystkie dotychczasowe. Na pierwszy ogień bierzemy się za odkopywanie starych zdjęć uczestników. Udało nam się skontaktować z częścią z nich i poznać historie, które stoją za ich fotografiami.

2014

Aga Głomb – pokazała jak zwyciężać

Pierwszą edycję w Polsce wygrał Grzesiek Urbańczyk. Kojarzymy go nieco bardziej. Pojawia się w mediach, gdzie opowiada o biegu, no i mieszka w Poznaniu, dzięki czemu w ostatnich latach – gdy to możliwe – pojawia się tam na starcie. Ale pamiętamy też Agnieszkę Głomb, która pokonała 38,81 km i została pierwszą polską Lokalną Zwyciężczynią Wings for Life World Run. Potem wyjechała za granicę. Od 8 lat mieszka w Niemczech. „Jeszcze 4 lata temu biegałam dużo i szybko. Teraz się troszkę pozmieniało. Ostatnio wycofałam się z zawodów, bo sprawy zawodowe bardzo mnie pochłonęły. Za to zadowolenie z biegania cały czas na poziomie” – przyznaje. W Wings for Life World Run Aga startowała między innymi w Monachium. W 2018 roku odniosła inny biegowy sukces. Wygrała maraton w miejscowości Graz. Warto dodać, że Aga wywodzi się z Kalet. To tam odbywa się jeden z najstarszych i najliczniejszych Biegów z Aplikacją. Na chwilę obecną do edycji 2023 zgłosiło się już 5 lokalizacji i Kalety oczywiście są na liście. Jeśli nie biegniesz w Poznaniu, sprawdź pozostałe polskie lokalizacje i wystartuj w jednej z nich.

2015

Jarek Kuczyk – dał nam lekcje anatomii

W mojej ocenie to najlepsza formuła biegu na świecie

„Człowiek mięsień” – bo tak zakulisowo nazywaliśmy biegacza, który po raz pierwszy pojawił się jeszcze na poznańskiej Malcie – naprawdę ma na imię Jarek i jest z Legnicy. Na zdjęciu z ambasadorką Wings for Life World Run Beatą Sadowską. „Wystartowałem w 4 edycjach Wings for Life World Run. W mojej ocenie to najlepsza formuła biegu na świecie - chociażby dlatego, że jako słabszy uczestnik, mam okazję zobaczyć zwycięzców. Strój przygotowałem na Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów i sprawił on wiele radości, dlatego też postanowiłem startować w nim w wielu innych imprezach. Jeżeli nic niestanie na przeszkodzie to mam zamiar stanąć na starcie w przyszłym roku” – zapowiada. W 2015 roku, kiedy zrobiono zdjęcie Jarek pokonał 11,67 km. Poniżej jeszcze jedno z 2016, kiedy „ruchoma meta” dogoniła go kilkaset metrów dalej.

Bartek Kwiatkowski – skorzystał z kartki, żeby zademonstrować swoje uczucia jeszcze zanim stało się to popularne

„Przyznam szczerze, że z łezką w oku wspominam ten czas” – mówi Bartek, który w swoim debiucie w Wings for Life World Run pokonał 18,61 km. „Niestety brałem udział tylko w jednej edycji biegu ze względu na guza mózgu, którego stwierdzono u mnie w 2015 roku. Dodam, że dowiedziałem się o nim właśnie dzięki bieganiu. Co do kartek, miałem przygotowane dwie w języku angielskim. Pierwsza z nich jest widoczna na fotografii. Druga była z podziękowaniami dla kuzyna który przygotowywał mnie do biegu. Tekst wziął się z emocji i atmosfery funu, którą pamiętam do dziś”.

Nawet amator może wystartować i dać się ponieść wielkim emocjom

W 2015 Wings for Life World Run nie był już taką nowością, jak jeszcze rok wcześniej. Czy debiut w imprezie, w której to meta goni uczestników był dzięki temu łatwiejszy? „Wydaje mi się że ze względu na specyfikę biegu, co roku połowa startujących osób nie jest świadoma co ich czeka. Nawet amator może wystartować i dać się ponieść wielkim emocjom panującym na trasie” – wspomina Bartek, który nabrał ochoty, by w 2023 roku ponownie spróbować zmierzyć się z Samochodem Pościgowym. „Tak jak wspomniałem, choroba pokrzyżowała moje plany i mimo udanej operacji nie miałem odwagi ani chęci wrócić do biegania, chociaż aktualnie nie ma żadnych przeciwskazań medycznych. Co do 2023 roku może ta rozmowa tknie we mnie ducha walki. Kto wie?”

2016

Ola Karpińska – dała się ponieść atmosferze radosnego święta

Startując na wózku, w 2016 roku Ola przejechała w Poznaniu 7,85 km w stroju żyrafy. „Pomysł pojawił się z myślą, że będzie to coś innego - odbiegającego od zwykłego stroju biegacza i będzie to zarówno fun dla mnie jak i dla ludzi, których będę wyprzedzać albo którzy mnie będą  wyprzedzać. Miałam nadzieję, że to da im pozytywną energię do dalszego biegu” – opowiada.

„Widziałam też kilka relacji w tv i internecie, w których ludzie na całym świecie się przebierali, więc czemu nie ja? Przecież to, że jestem na wózku mnie nie ogranicza. Brałam udział w dwóch edycjach, ale tylko raz w przebraniu, gdyż bieg był organizowany w pierwszy weekend maja i zazwyczaj było ciepło, więc na starcie sam kostium podniósł mi temperaturę na maksa” – wspomina Ola, która bez sportu nie wyobraża sobie życia. „Czy uważam się za osobę aktywną - raczej tak mimo, że nie uprawiam wyczynowo jakiegoś sportu. Ostatnio znów zapisałam się na zajęcia sportowe z trenerem. Dodatkowo kilka razy do roku wyjeżdżam na obozy sportowe/aktywne, gdzie jestem w kadrze i prowadzę treningi - ogólnokondycyjne, basen, ping pong, czy inne, a także prowadzę cykliczne zajęcia z dzieciaczkami na wózkach. Uwielbiam wypady do lasu, wyprawy w góry no i oczywiście jazdę off roadową jeśli mam tylko taką możliwość”.

Startując chciałam przełamać swoje bariery

„Startując chciałam przełamać swoje bariery, które poniekąd miałam w głowie - że nie dam rady. No bo jak? Tym bardziej, że wtedy dopiero co usiadłam na wózek. Ale się udało! Cieszę się mega bo dzięki temu osiągnięciu dowiedziałam się, że często to ja sama stawiałam sobie ograniczenia i też przestałam chyba… To będzie straszne co teraz powiem, ale chyba przestalam się już tak wstydzić tego, że jeżdżę na wózku. Miałam z tym straszny problem” – mówi Ola o powodach, dla których wzięła udział w Wings for Life World Run, a także o tym co dał jej ten bieg. Nie wyklucza też startu w 10. edycji.

2017

Irena Romaszewska i Tomek Malak – podzielili się z nami swoim szczęściem

Para nowożeńców na zdjęciu z Adamem Małyszem to Irena i Tomasz. 5 maja 2017 roku wzięli ślub. W sobotę były poprawiny, a w niedzielę wystartowali w Wings for Life World Run. Nie ścigali się ze sobą. Samochód Pościgowy dogonił ich biegnących razem na 7. kilometrze trasy. „Z tegoroczną edycją to był 8. raz, jak startowaliśmy. Oprócz pierwszej edycji jesteśmy za każdym razem – nawet w pandemii biegaliśmy z Aplikacją” – mówi pochodzący z Leszna Tomek. Irena jest z Poznania. „Poznaliśmy się na studiach na Politechnice Poznańskiej. W gimnazjum i liceum startowałem w triathlonie, a Irena uprawiała szermierkę. Sport zawsze nam towarzyszył. Pierwszą edycję widzieliśmy w telewizji i spodobało nam się to, że widać ilu ludzi biegnie na świecie i ilu zostało na trasie. Spodobała nam się idea. Jak doczytaliśmy, że nie ma standardowej mety, tylko że meta goni uczestników, to stwierdziliśmy, że musimy wystartować. Od tamtej pory co roku planujemy, że w majówkę będziemy biec”.

W przyszłym roku pewnie pobiegniemy w czwórkę

Dziś biegają całą rodziną. Udział w Wings for Life World Run biorą trzy pokolenia. „Nawet jak żona była w ciąży nie zrezygnowaliśmy. Jak urodziła, nieśliśmy młodego w nosidełku na brzuchu. Wynik nie był ekstremalny, ale ukończyliśmy. W przyszłym roku pewnie pobiegniemy w czwórkę. Co roku coś nowego. Wkręciliśmy też rodziców – moich i żony. Wystartowaliśmy całym teamem. Wszystkie medale mamy powieszone w domu” – dodaje Tomek, który podczas Światowego Biegu realizuje się nie tylko rodzinnie, ale też sportowo. „Chciałem przebiec więcej niż 30 km. Nie udawało mi się, a w tym roku dopiąłem swego i udało mi się złamać 31. Pamiętam też naszą drugą edycję, kiedy wróciliśmy po biegu na Maltę i gdy wygrywał Georgio Calcaterra, brytyjski komentator (dop. Nick Fellows) tak się emocjonował, że aż ciarki przechodziły. Skakał po krześle! Były emocje” – wspomina.

Artur Kozłowski – Samochód Pościgowy rzucił go na kolana

Artur jest z Zalasewa koło Poznania. W Wings for Life World Run bierze udział regularnie, od dawna. „Niby to tylko 22 km, ale tamten Wings był między maratonami, które wtedy biegałem. Nie miałem już sił, więc padłem na kolana” – wspomina odpowiadając na pytanie, skąd taka poza na fotografii. „Obecnie biegam dużo mniej, Wings for Life World Run sobie nie odmawiam. Natomiast od 4 lat w firmie, w której pracuję jestem odpowiedzialny za organizację przygotowań do Światowego Biegu. Zaczynaliśmy 6 lat temu od 15 osób. W 2022 na starcie stanęło nas około 100 osób. Jest to dla mnie bardzo duży projekt, ale też jestem dumny, że udało się dojść do takiego poziomu” – dodaje.

Będę co roku

Wykupienie voucherów dla pracowników to coraz bardziej popularna forma włączenia własnego biznesu w pomaganie w badaniach nad wynalezieniem metody leczenia urazów rdzenia kręgowego, a także motywowania albo nagradzania ludzi w organizacji. Choć wszystkie miejsca na liście startowej w Poznaniu są już wyprzedane, można kupić vouchery na Bieg z Aplikacją. Każdy może pobiec sam, albo można zorganizować bieg firmowy. Firma może też utworzyć grupowy Bieg z Aplikacją dla ludzi z miejscowości, w której funkcjonuje robiąc coś fajnego dla lokalnej społeczności. Warto też utworzyć drużynę i poprosić aby wszyscy z firmy zapisali się do niej. Ludzie z pracy Artura już szykują się do startu. „Czy wystartuję w 2023? (śmiech) No pliiissss. Będę co roku! Vouchery dla naszych pracowników mam już zamówione. Oni tak samo jak ja czekają na kolejną edycję biegu” – zapowiada.

2018/2019

Tomek Rosik – dał upust emocjom

Zapytaliśmy Tomka, kim jest osoba, z którą padają sobie w ramiona. „To znajomy znajomego, z którym biegliśmy w tamtej edycji. To zdjęcie z naszej „mety”, która dogoniła nas tuż po przebiegnięciu, przejechaniu 23 km” – opowiada o scenie, którą uwiecznił jeden ze świetnych fotografów pracujących przy biegu. „To wyjątkowa impreza sportowa ze szczytnym celem, podczas której panuje bardzo miła, wesoła atmosfera, ze sportową rywalizacją w tle, a wszyscy są radośni i uśmiechnięci. W tym biegu każdy jest zwycięzcą” – mówi Tomek, który w Wings for Life World Run startował już 4 razy. „Startowałem w latach 2016-2019 (2016 - 15,3km, 2017 - 17,86km, 2018 - 23km, 2019 - 21,09km)” – wylicza. I obiecuje: „Jeśli czas mi na to pozwoli to mam nadzieję, że uda mi się stanąć na starcie w 2023”.

Takie imprezy są szansą na przeżycie czegoś niepowtarzalnego, co pozostanie w głowie na zawsze

Tomek cały czas coś trenuje. „Sportem zajmuję się od około 22 lat. W latach 2000-2015 trenowałem pływanie w klubie SSR Start Poznań. Startowałem zarówno na basenach, jak i na wodach otwartych zdobywając wiele medali. Przygodę z pływaniem musiałem przerwać ze względu na małe problemy zdrowotne. Oprócz Wingsa startowałem też w kilku innych imprezach biegowych. Od roku 2017 jestem zawodnikiem poznańskiego klubu koszykówki na wózkach IKS 2017 Poznań, z którym zdobyłem już złoty i brązowy medal w rozgrywkach 2. ligi Polskiej Ligi Koszykówki na wózkach, a aktualnie rywalizujemy w swoim debiutanckim sezonie na poziomie 1. ligi Polskiej Ligi koszykówki na wózkach. To najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce. W sezonie zimowym jeżdżę na monoski, natomiast w lecie przesiadam się na rower i jeżdżę też na nartach wodnych, więc chyba mogę powiedzieć, że jestem osobą dość aktywną (śmiech)” – odpowiada zapytany o to. Pracuje też zawodowo w klubie SSR Start Poznań. Kogo więc zachęciłby do udziału w Wings for Life World Run? „Uważam, że takie imprezy i aktywności sportowe są dla wszystkich bez wyjątku, ponieważ są szansą na przeżycie czegoś bardzo ciekawego i niepowtarzalnego, co pozostanie w głowie na zawsze” – odpowiada.

Ania Skrzypniak – pokazała że ma siłę Hulka

Skąd wziął się pomysł na jej strój? „To moje zamiłowanie do filmów Marvela. Hulk wydawał się postacią dość łatwą do zrealizowania – mimo, że samo malowanie się przed biegiem zajęło przynajmniej godzinę, a pofarbowanie włosów musiałam wykonać już dzień wcześniej. Muszę przyznać, że przebieranie się to naprawdę fajna zabawa. Rok później wybór padł na Poison Ivy z Batmana” – opowiada Ania, która także uczyniła z Wings for Life World Run rodzinną tradycję. „Startowałam 2 razy, a wcześniej dwukrotnie pełniłam rolę wolontariusza na biegu zabezpieczając trasę. Tegoroczną edycję niestety musiałam opuścić, bo byłam tydzień po porodzie, ale tradycji dotrzymał mój mąż - to był jego pierwszy bieg. W 2023 planujemy nasz wspólny bieg już we trójkę”.

Idea biegu była nam bliska

Pomaganie przy organizacji biegu to też świetny sposób na spędzenie czasu w pożyteczny sposób. W stosownym momencie poinformujemy na naszych kanałach gdzie się zgłosić, aby wesprzeć Bieg Flagowy w Poznaniu właśnie w taki sposób. „Na bieg trafiłam poprzez koleżankę ze studiów, która była wolontariuszką. Rok później zapisałyśmy się na wolo wspólnie z kilkoma innymi koleżankami. Studiowałyśmy wtedy fizjoterapię na AWF Poznań, tym bardziej idea biegu była nam bliska. Po dwóch latach wolontariatu zdecydowałam, że czas abym ja też pobiegła. Pamiętam, że podczas edycji, w której byłam Hulkiem przebiegłam około 10 km. Rok później już 14 km. A mój najdłuższy dystans w życiu to półmaraton” – mówi Ania o tym, jak wyglądała jej przygoda z Wings for Life World Run.

Jacek Patora – sprawił, że nawet w maju mogliśmy czuć świąteczną atmosferę

Wings for Life World Run to międzynarodowe święto biegania, a jeśli mowa o świętach, to czemu nie miałby z nami pobiec Święty Mikołaj? Na jego plecach (jak widać na zdjęciu) Jacek pokonał prawie 13 km. „Radość z ukończenia Światowego Biegu jest przeogromna, a emocje są wyjątkowe - całkiem inne niż przy zwykłych biegach. Spowodowane jest to wieloma czynnikami: że uciekam, a nie zbliżam się do mety; że czuję za plecami goniący pojazd; świadomością, że pojazdem kieruje wyjątkowa osoba, jaką jest Adam Małysz; że biorę udział w biegu, który ma zasięg globalny i że biegnie ze mną wiele tysięcy ludzi na całym świecie, na wszystkich kontynentach; że jest to fajna zabawa, a nie tylko wyścig z czasem; że wokoło biegnie wiele fajnych osób; że biegnie się dla konkretnej, pięknej idei” – opowiada.

Biegnąc w koszulce zniknąłbym w tłumie, ale w przebraniu mogę zrobić coś więcej

„Jestem amatorem około 50-tki. Biegam dla zdrowia. Nie mnie ścigać się z młodymi. Czy będę na mecie 5232, czy 6230 na kilkanaście tysięcy osób, co za różnica? Postanowiłem pobiec dla przyjemności i zabawy” – mówi Jacek o swojej motywacji do startu. „Biegnąc w koszulce zniknąłbym w tłumie, ale w przebraniu mogę zrobić coś więcej - zwrócić uwagę na ideę i szczytny cel, jaki przyświeca temu biegowi. Raz niósł mnie na ramionach krasnal, czy też Mikołaj, a po drodze rozdawaliśmy zaskoczonym i szczęśliwym dzieciom cukierki. Innym razem jechałem na strusiu. Zależało mi, by kibice na trasie mieli dobry humor, a oni odwdzięczyli mi się wspaniałym dopingiem”.

2018/2020

Julian Majchrzak – natchnął nas w 2018, a w 2020 nie zawiódł

Julian biega od 2013 roku. Mieszka na warszawskim Ursynowie, ale w Wings for Life World Run, gdy to możliwe, startuje w Poznaniu. W 2018 fotograf przyłapał go tam z kartką, na której napisał wiersz dla Adama Małysza. „Rymowanka powstała bardzo spontanicznie. Od lat piszę wiersze oraz teksty hip-hop'owe i amatorsko nagrywam kawałki. Napisanie tego tekstu zajęło mi dosłownie małą chwilę. Miałem taki ,,atak" weny i pomyślałem, że będzie z tego coś fajnego” – zdradza, jak powstało jego dzieło. Zdecydował się na to, ponieważ jest „z pokolenia Małyszmanii”. „Pomyślałem, że skoro Adaś jest kierowcą samochodu pościgowego, a mnie złapie praktycznie wtedy, gdy będę biegł już w pojedynkę, to będzie mu na pewno miło przeczytać takie słowa, a ja będę miał okazję osobiście podziękować naszemu mistrzowi. Myślę, że pod moimi słowami podpisałyby się miliony Polaków, którym Adaś, dzięki swoim osiągnięciom dawał ogromną radość”.

Adam Małysz to wielki mistrz sportu, a przy okazji bardzo fajny i skromny człowiek - takim ludziom należy się ogromny szacunek

Ale Julian pobiegł także wtedy, kiedy Adam siedział tylko i wyłącznie za kierownicą wirtualnego Samochodu Pościgowego – udzielając swojego głosu w Aplikacji. „Zgadza się - w Wings for Life World Run brałem udział 5 razy: 3 razy w Poznaniu i 2 razy wirtualnie w czasie pandemii. Pierwszym razem, w 2017 roku - jeszcze w starej formule (dop. przed zmianą prędkości Samochodu Pościgowego) - przebiegłem prawie 40 km. W 2018 roku, również w Poznaniu – w nowej formule (dop. po zmianie prędkości poruszania się Samochodu Pościgowego) - dobiegłem do 35 km, a przy okazji poznałem super człowieka, walczącego ze stwardnieniem rozsianym Bartka Pietrzaka („Bagiego”), który dobiegł do tego samego kilometra i z którym od tamtej pory jestem w stałym kontakcie. W 2019 przespałem zapisy, ale za to w 2020 roku, ze pobiegłem wirtualnie, w Lesie Kabackim na Ursynowie, gdzie między innymi biegła Dominika Stelmach. Biegłem z nią nawet pierwsze 5 kilometrów, a w sumie przebiegłem ponad 32. W 2021 roku pobiegłem na pętli mierzącej 2,4 km w okolicach mieszkania Darka Nożyńskiego na Ursynowie. Darek, który wygrywał Wings for Life World Run skrzyknął grupę biegaczy i zrobiliśmy sobie małe święto. Nasz organizator wykręcił wtedy drugi wynik na świecie, a ja zrobiłem dokładnie 35,63 km. No i wreszcie w 2022 znów mogliśmy się spotkać w Poznaniu. Przebiegłem 37,57 km, a Darek Nożyński zdeklasował swoich rywali i wygrał poznańską edycję z wynikiem 63 km i po raz kolejny był 2. na świecie”.

Julian jest mocnym biegaczem, a jego starty w Światowym Biegu to kawał historii, tym bardziej że jego biegowe ścieżki krzyżują się z największymi postaciami polskiego Wings for Life World Run. „To wspaniała impreza, na której promujemy sportowy tryb życia, a co najważniejsze wspieramy badania dotyczące uszkodzeń rdzenia kręgowego. Przy okazji jest przy tym masa uśmiechu i pozytywnej energii. Z pewnością zobaczymy się w Poznaniu podczas nadchodzącej edycji” – mówi. Sam zachęca też do biegania innych. „Bieganie jest na tyle fajne, że nie masz żadnych ograniczeń - masz chwilę, to zakładasz buty i lecisz. Biegam na różnych dystansach, ale bardziej lubię dłuższe i wydaje mi się, że jestem stworzony do ULTRA. Spróbowałem też sił w triathlonie. Od dwóch lat jestem zawodnikiem Klubu Sportowego Team ZabieganeDni, gdzie poznałem masę pozytywnych ludzi, a przede wszystkim założyciela tej wspaniałej ekipy - Sebastiana Zasępę. Cały czas promujemy aktywny tryb życia, pokonujemy swojego lenia i nasze bariery. W każdej edycji Wings for Life World Run, w której startowałem, zawsze przekraczałem dystans 30 km, co jest bardzo dobrym wynikiem. Nie zmienia to faktu, że ten bieg jest dla każdego. Jeśli jesteś początkującym biegaczem i miałbyś pokonać tylko jeden kilometr, to koniecznie zapisuj się na tę imprezę. Wings for Life World Run, to wspaniała impreza, która dostarcza masę pozytywnych emocji wszystkim uczestnikom, a co najważniejsze - każdy z nas biegnie wtedy w szczytnym celu!”

2021

Tomek Loręcki ze znajomymi – pokazał, że wspólnym bieganiem można się cieszyć zawsze i wszędzie

W 2021 roku, podobnie jak w poprzednim, w Polsce można było wystartować jedynie w Biegu z Aplikacją. „Zdjęcie zostało zrobione w Łodzi. Jestem na nim ze znajomymi. Atmosfera oczywiście była super” – wspomina. I zapowiada, że pojawi się na starcie także w 2023 roku – w Biegu Flagowym. „W tym roku biegłem w Poznaniu. W 2023 też planujemy Poznań”.

2022

Piotrek Szewczuk – zabrał na bieg przyjaciela

Bieganie i zarazem pomaganie jest cudowne!

Ze Słupska do stolicy Wielkopolski Piotrek przywiózł Czarka. Tak wabi się jego jack russell terier, z którym pokonał 5,23 km. „Dla Czarka była to pierwsza tak duża impreza biegowa. Było dosyć ciepło i asfalt był mocno rozgrzany. W Słupsku mieszkamy blisko parku i lasów, więc biegam z Czarkiem po terenach zielonych, a po asfalcie głównie sam lub z żoną Olą – na zdjęciu obok, w białej czapce” – tłumaczy Piotrek, który z Olą startował także w 2017 i 2018 roku. W 2022 Bieg Flagowy odbył się po raz pierwszy po dwóch latach przerwy i dało się poczuć, jak ważna dla jego uczestników była możliwość spotkania się na ulicach Poznania. „Atmosfera fantastyczna, jak zawsze! Widać było, że ludziom brakowało imprez biegowych po pandemii. Wings for Life World Run to wyjątkowe wydarzenie. Bieganie i zarazem pomaganie jest cudowne! Oby więcej podobnych imprez! W przyszłym roku też wystartujemy. Nie wiem tylko czy z pieskiem, bo cicho planuję poprawić swój wynik z 2017 gdzie przebiegłem 21km. Żona też ma 15 km do poprawy, więc jeszcze zobaczymy, ale na pewno będziemy!”