Joasia Zakrzewski: wygrana w Polsce była dla mnie prawdziwą niespodzianką
Joasia Zakrzewski mieszka w Dumfries w Szkocji. Z zawodu jest lekarką a z zamiłowania biegaczką. W 2017 wygrała Wings for Life World Run w Poznaniu. Porozmawialiśmy z nią, żeby się dowiedzieć co u niej słychać.
Jakie są twoje plany sportowe na 2020 rok?
W marcu startuję w 45-kilometrowym biegu trailowym w Blue Mountains w Australii. Myślę też o nieco dłuższym biegu w Wielkiej Brytanii w kwietniu. Nie mam dalszych planów na 2020. Muszę się przyznać, że trochę zapomniałam o Wings for Life World Run w tym roku, ale uważam że to świetna impreza, której częścią warto być.
W 2014 byłaś pierwsza na torze Silverstone, w 2015 roku zajęłaś drugie miejsce w Kapsztadzie, a w 2016 byłaś druga w Cambridge. W 2017 wygrałaś w Poznaniu, a rok później wystartowałaś w Gruzji, w Kakheti. Jakie są twoje najlepsze wspomnienia z tych startów?
Bardzo cieszyłam się startując w pierwszej edycji na Silverstone. Przez dłuższy czas biegłam z przyjaciółką, a pod koniec nawet przez chwilę ciągnęłam ją za rękę. Cudownie było też zobaczyć winnice wokół Kapsztadu, ale niestety nie mam dobrych doświadczeń po dogonieniu przez Samochód Pościgowy, kiedy musiałam przejść dość długą drogę wzdłuż ulicy na której był spory ruch. Wygrana w Polsce była dla mnie prawdziwą niespodzianką. Zapisałam rodziców na bieg w Poznaniu. To był dla nich prezent, po tym jak kibicowali mi tydzień wcześniej podczas maratonu w Krakowie. Miałam biec z jednym z nich, ale w ostatniej chwili zasugerowali, żebym pobiegła własnym tempem. I tak zrobiłam! Krajobraz był wspaniały a na koniec były też wiatraki przy trasie. Wszystko bardzo mi się podobało! Pojechałam do Kakheti, ale tak naprawdę nie biegłam tam. To był marszobieg spowodowany kontuzją, której nabawiłam się w Krakowie w 2017, a która przerodziła się w złamanie kości piszczelowej, przez co w ogóle przestałam biegać, ale bardzo podobało mi się w Gruzji.
W 2019 w ogóle nie pojawiłaś się na starcie, dlaczego?
Nie mogłam wziąć udziału w Wings for Life World Run w 2019, ponieważ startowałam w wieloetapowym, sześciodniowym biegu przez pustynię w Namibii, dźwigając jedzenie, śpiwór itd. W jakiś sposób nawet udało mi się go wygrać, choć to dopiero co wróciłam do regularnego biegania.
Jaka jest twoja największa motywacja do biegania?
Biegam przede wszystkim dlatego, że to kocham. Długie dystanse pozwalają mi na zobaczenie większej ilości miejsc. Dzięki bieganiu można uwolnić się od stresu nagromadzonego w pracy, więc bardzo mi tego brakowało, gdy nie mogłam biegać. Uwielbiam też podróżować, poznawać nowe miejsca. Bieganie pomaga mi w tym, jak również w poznawaniu interesujących ludzi.
Jesteś ultramaratonką, biegasz traile, ale również parkruny (darmowe biegi na 5 km, które odbywają się w każdą sobotę w wielu lokalizacjach). Jaka jest rola „piątki” w treningu ultramaratońskim?
Traktuję parkruny jak wyzwanie dla samej siebie. Dobrze jest wyjść ze strefy komfortu podczas krótkiego, szybkiego biegu. Gdybym chciała przebiec szybką „piątkę” sama dla siebie, prawdopodobnie skończyłabym już po kilometrze. To także bardzo przyjazne wydarzenia dla społeczności biegowej, co również jest powodem, dla którego biorę w nich udział. Ze względu na miejsce gdzie mieszkam i godziny w jakich pracuję, większość treningów robię sama. To jest także jeden z powodów, dla których udzielam się tam jako wolontariusz. Dzięki temu mogę wnieść coś od siebie w sport, który kocham.
A myślałaś o zostaniu wolontariuszką podczas Wings for life World Run albo zorganizowaniu grupowego Biegu z Aplikacją z przyjaciółmi?
Nie wiedziałam, że można zostać wolontariuszem podczas Wings for Life World Run.
W każdej lokalizacji z Samochodem Pościgowym jest pewnie inaczej, ale w Polsce pomaga wielu wolontariuszy, którzy po prostu wcześniej muszą się zgłosić. Można też stworzyć Zorganizowany Bieg z Aplikacją – szczegóły tutaj. Powiedz proszę, czy zachęcasz ludzi do brania udziału w Wings for Life World Run i czy zdarzają się osoby, które proszą cię o pomoc w przygotowaniach?
Podczas każdej edycji, w której brałam udział zachęcałam ludzi do wzięcia udziału w Wings for Life World Run i wszystkim bardzo się to podobało. Myślę, że to świetna impreza dla ludzi o dowolnym poziomie zaawansowania, czy w różnym wieku. Można biec lub iść, szybko lub daleko, jak tylko się chce - stawiając sobie własny cel. Kiedy nie biegałam zdobyłam kwalifikacje trenerskie i przygotowywałam ludzi do różnych dystansów – od krótkich biegów na bieżni, przez biegi uliczne po ultramaratony. Ale do Wings for Life World Run jeszcze nie.